Zamiast imprezować, ja w wieku 19 lat siedziałem po nocach i próbowałem rozkręcić biznes nurkowy mojego Taty. Wciągnęło mnie to jak czarna dziura: Google, pozycjonowanie, algorytmy… Od tamtej pory minęło 14 lat i nadal jestem w tym e-commerce’owym piekle (w dobrym tego słowa znaczeniu!). Dlaczego? Bo wierzę, że technologia i marketing to potężna mieszanka, która – przy odpowiednim podejściu – może wynieść Twoją firmę ponad konkurencję.

Przez te lata wypracowałem obsesję na punkcie optymalizacji. Wiem, ile kosztuje Cię każdy nietrafiony projekt, przepalony budżet i niewykorzystana szansa. Dlatego do każdego biznesu podchodzę tak, jakby to był mój własny: analizuję, automatyzuję, szukam szans, których inni nie widzą.

I to nie jest tylko gadka – moje prywatne życie wygląda podobnie. Mój dom? Jak laboratorium automatyki: inteligentne oświetlenie, ogrzewanie, systemy bezpieczeństwa… Po co? Bo chcę wycisnąć z każdej sekundy tyle efektywności, ile się da. Tak samo jest z motoryzacją: fascynuje mnie Tesla, ale nie chodzi mi tylko o prędkość – to przede wszystkim innowacja i myślenie przyszłościowe. Dokładnie tak samo podchodzę do Twojego e-commerce czy usług: zamiast tylko reagować na trendy, wolę je wyprzedzać.

Czy to obsesja? Może i tak. Ale wiem, że właśnie ten poziom zaangażowania daje realne wyniki. Nie zadowala mnie „dobre” – chcę „genialne”. Nie ma drogi na skróty. Wolę gruntowną, dopracowaną strategię niż doraźne działania, które sprawią tylko wrażenie, że coś się dzieje.

Jeśli prowadzisz mały lub średni sklep internetowy i masz już dość sztampowych rozwiązań z agencji marketingowych, to możemy pogadać. Szukam partnerów, którzy wiedzą, czym jest ciężka praca, i cenią sobie spersonalizowane podejście oparte na konkretach. Jestem gościem, który spojrzy na Twój biznes szerzej, wynajdzie luki i da Ci faktyczne zyski – bez lania wody, bez spychologii.

Zostaw standardowe metody i przestań tracić czas na półśrodki. Zróbmy coś, co naprawdę zadziała.